Cytat tygodnia

CYTAT TYGODNIA:
To dla nas zimny prysznic, ale może lepiej przegrać raz 0:5 niż pięć razy po 0:1.
Marek Saganowski, napastnik ŁKS Łódź po meczu ŁKS - Lech (0:5)

środa, 23 lutego 2011

Do Bragi po awans?

Wczoraj w podróż z mroźnego Poznania do słonecznej Bragi wyruszyli piłkarze Lecha Poznań. Od awansu do 1/8 finału Ligi Europejskiej Kolejorza dzieli 90 minut. Wynik 1:0 w pierwszym spotkaniu stawia poznaniaków w sytuacji komfortowej, choć przecież wcale nie doskonałej. To dopiero połowa drogi, przed nami jeszcze portugalski etap tej rywalizacji - bynajmniej nie łatwiejszy. 
 Lech Poznań to zdecydowanie najbardziej ograny w europejskiej rywalizacji polski zespół ostatnich lat. Dość powiedzieć, że czwartkowy mecz ze Sportingiem Braga będzie dla drużyny Mistrza Polski już trzydziestym spotkaniem rozgrywanym w europejskich pucharach w ciągu ostatnich trzech sezonów. Na liście odprawionych z kwitkiem znajdują się znacznie bardziej renomowane marki niż Sporting Braga. Stąd też można przyjąć, że lechitom nie grozi efekt paraliżu stawką spotkania.

Na przestrzeni tych ostatnich trzech sezonów Kolejorz znajdował już się w takiej sytuacji, w jakiej jest dziś. Pierwsze spotkanie dwumeczu z Club Brugge, którego stawką był w ubiegłym roku awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej, zakończyło się dokładnie takim samym wynikiem jak zeszłotygodniowy mecz ze Sportingiem Braga. Kolejorz po wygranej 1:0 pojechał na wyjazd do Belgii i... odpadł po rzutach karnych. Warto sobie przypomnieć rewanżowy mecz z Brugge - czwartkowa rywalizacja z Portugalczykami może mieć podobny przebieg. Wówczas również to nie Lechowi zależało na tym, by zaatakować. Bramki musieli strzelać Belgowie, Kolejorz nastawił się na kontratak wychodząc z poniekąd słusznego założenia, że strzelony gol podłamie skrzydła gospodarzom i niemal przechyli już szalę awansu. Można przyjąć, że w czwartek w Bradze podobne wytyczne swoim podopiecznym da trener Bakero. Jaki był efekt takiej gry w Bradze? Zmarnowane sam na sam przez Roberta Lewandowskiego, prawidłowy gol z rzutu wolnego Semira Stilicia - niesłusznie nieuznany przez sędziego, wreszcie poprzeczka po uderzeniu Bartosza Bosackiego w 119 minucie meczu. Konkurs rzutów karnych i awans Club Brugge. Należy się spodziewać, że i tym razem Kolejorz stworzy sobie klarowne sytuacje do zdobycia goli - od skuteczności Artjomsa Rudnevsa i spółki zależeć będzie czy i jak długo denerwować się tego wieczoru będą kibice Mistrza Polski.

Czwartkowy mecz będzie dla Lecha pierwszym oficjalnym rozegranym w tym roku w normalnych warunkach - zarówno pierwszy mecz z Portugalczykami, jak i mecz Pucharu Polski z Polonią Warszawa odbywał się w iście zimowej scenerii i na fatalnej murawie. Portugalskie media właśnie na karb pogody i murawy zrzuciły przyczyny porażki Sportingu w Poznaniu - doceniając jednak przy tym bardzo dobre przygotowanie fizyczne lechitów i ich konsekwencję w grze. Fani drużyny z Bragi z pewnością liczą, że na równym boisku ich pupile wykorzystają swoją przewagę w wyszkoleniu technicznym, ale niewątpliwie na takiej nawierzchni lepiej grać się będzie także poznaniakom. Żałować można jedynie, że w kadrze Kolejorza nie ma już Sławomira Peszki, bo właśnie posiadanie w talii szybkiego, przebojowego skrzydłowego mogłoby być szczególnie korzystne w wyprowadzaniu kontrataków. W pierwszym spotkaniu na skrzydłach kompletnie zawiedli Bartosz Ślusarski i Jakub Wilk, być może tym razem swoją szansę otrzyma Jacek Kiełb?

Jeszcze nigdy polski klub nie wyeliminował w europejskich pucharach zespołu portugalskiego. Od 20 lat czekamy na zwycięski dwumecz polskiego klubu w wiosennej części europejskiej rywalizacji. Lech Poznań jesienią swoją grą w fazie grupowej Ligi Europejskiej zaskoczył wszystkich i w czwartek stanie przed szansą na osiągnięcie największego sukcesu w historii swych startów w pucharach - o bardziej sprzyjające okoliczności ku temu może być w przyszłości trudno.

wtorek, 22 lutego 2011

Witamy w ekstraklasie!

Już w najbliższy weekend pierwsza tegoroczna kolejka piłkarskiej ekstraklasy. Na jej boiska wybiegnie niemałe grono zawodników, których do tej pory nie mieliśmy okazji oglądać w naszym kraju. Cwetan Genkow, Maor Melikson, Kew Jaliens, Michal Hubnik oraz Dennis Rakels to ci z nich, którym warto już na wstępie poświęcić więcej uwagi. Poznajmy się!

Cała pierwsza trójka to nowi piłkarze Wisły Kraków, która jak wody potrzebuje nowych gwiazd pierwszej wielkości. Niewątpliwie każdy z tego trio ma szansę na to, by w Polsce błyszczeć pełnym blaskiem.

Cwetan Genkow 

Bułgaria / Wisła Kraków

Bułgarski napastnik szczególnie wysoką skutecznością wyróżniał się na ligowych boiskach w swojej ojczyźnie. Wystarczy przyjrzeć się jego dorobkowi w pierwszych klubach: 39 goli w 72 meczach dla Lokomitivu Mezdra oraz 50 trafień w 86 spotkaniach dla Lokomitivu Sofia. Znakomite wyniki w ojczyźnie musiały zaowocować ofertami z zagranicy - w 2007 toku Genkow przeniósł się do Dynama Moskwa, gdzie nie wiodło mu się już dobrze. Łącznie wystąpił w barwach Dynama 37 razy ledwie czterokrotnie wpisując się na listę strzelców. Ostatecznie w 2010 roku bułgarski napastnik został wypożyczony do swego poprzedniego klubu - w minionym roku znów błyszczał w Lokomotivie Sofia: 26 meczów, 15 bramek. W styczniu podpisał 3,5 letni kontrakt z Wisłą Kraków, gdzie podejmie kolejną próbę wypłynięcia na szersze wody. Ma wszelkie dane ku temu, by z powodzeniem zastąpić w drużynie Maaskanta Pawła Brożka. Poprzeczka wisi wysoko, ale Genkow jest na takim etapie kariery, że musi podjąć wyzwanie.

Maor Melikson

Izrael / Wisła Kraków

Piłkarz rodem z Izraela w wymienionym gronie znalazł się może nieco na wyrost, ale z pewnością warto przyjrzeć się temu zawodnikowi bliżej. Melikson ma być nowym rozgrywającym Białej Gwiazdy, choć z powodzeniem może występować również na lewej stronie pomocy. W ojczyźnie miał uchodzić za jeden z większych ligowych talentów znajdujących się poza kadrą wielkich klubów z ligowej czołówki. Świeżo upieczony wiślak w ubiegłym sezonie był kapitanem Hapoelu Beer Szewa i zdołał zadebiutować w reprezentacji Izraela w towarzyskim meczu przeciw Urugwajowi. Ciekawostką jest fakt, że matka Maora urodziła się w Polsce i zgodnie z prawem nowemu nabytkowi krakowskiego klubu przysługuje polskie obywatelstwo. Melikson z przywileju skorzystał, krótko po podpisaniu umowy z Wisłą potwierdził polskie obywatelstwo u wojewody małopolskiego i legitymuje się polskim paszportem.

Kew Jaliens 

Holandia / Wisła Kraków

Jaliens posiada najefektowniejsze CV w całej ekstraklasie. Ponad trzysta meczów w holenderskiej lidze,  mistrzostwo kraju z AZ Alkmaar, dziesięć występów w reprezentacji Holandii, w tym udział w finałach Mistrzostw Świata w Niemczech. Dziś ma trzydzieści dwa lata i za namową Roberta Maaskanta oraz Stana Valckxa czarnoskóry defensor trafił pod Wawel. W Wiśle ma być gwarantem spokoju w szeregach defensywnych. Od kogoś z takim dorobkiem z pewnością oczekuje się wiele - Jaliens nie powinien zawieść.

Michal Hubnik

Czechy / Legia Warszawa

Czeski napastnik ma być nowym żądłem Legii Warszawa. Wszystko co dobre w jego karierze wydarzyło się jesienią zeszłego roku - dwanaście goli w barwach Sigmy Ołomuniec zapewniło mu prowadzenie w klasyfikacji ligowych strzelców i zaowocowało powołaniami do drużyny narodowej, w barwach której wystąpił dotychczas dwukrotnie. Hubnik ma 27 lat i transfer do Legii uważa za szansę na zaistnienie w futbolu - marzeniem jest Bundesliga, na której zapleczu w barwach Herthy Berlin gra jego brat Roman.

Dennis Rakels

Łotwa / Zagłębie Lubin

Najmłodszy z tego grona, osiemnastoletni snajper z Łotwy. Trzydzieści pięć spotkań w barwach Metalurgsa Lipawa i dwadzieścia pięć bramek! Za nim już debiut w drużynie narodowej. Co przed nim? Podbój piłkarskiej Europy postanowił rozpocząć od gry w... Zagłębiu Lubin. Kibice miedziowej drużyny zacierają ręce licząc, że trafił im się godny następca Iljana Micanskiego. Trener Zagłębia nie szczędzi nastolatkowi pochwał jednocześnie apelując, by nie robić wokół niego zbyt wiele hałasu. Warto zaznaczyć, że Rakels z marszu otrzymał koszulkę z numerem 10. Czy łotewski bombardier potwierdzi swoje atuty na ektraklasowych boiskach?

niedziela, 20 lutego 2011

Zaczęli!

W czwartek meczem 1/16 finału Ligi Europejskiej rozpoczęła się na dobre wiosna dla polskich klubów. Rok 2010 zakończył mecz Lecha Poznań z Salzburgiem, rok 2011 rozpoczął także Kolejorz. Mecz ze Sportingiem Braga był dość nietypowy - mimo rzadko spotykanej na polskich boiskach stawki w mediach było o nim stosunkowo cicho, sam rywal też klasą odbiegał od rywali, z którymi mierzył się Lech w fazie grupowej. Nietypowy był też sam mecz - obie drużyny stworzyły zupełnie przeciętny spektakl, ale dla nas najważniejsze, że zwycięsko z niego wyszedł Kolejorz!

Po raz kolejny mecz na Bułgarskiej odbywał się w anormalnych warunkach - mróz i sypiący śnieg z pewnością nie ułatwiały zadania piłkarzom. Warunki tego dnia były niemal identyczne jak przed dwoma laty, gdy na tym samym etapie rywalem Lecha było włoskie Udinese. Włosi wówczas szybko przystosowali się do zastanych okoliczności i prowadzili już nawet 2:0, by ostatecznie zremisować 2:2. Portugalczycy początkowo również zdawali się lepiej radzić sobie na boisku niż gospodarze, choć z ich przewagi niewiele konkretnego wynikało. 

Jose Maria Bakero miał tego dnia problem z zestawieniem drugiej linii. Kontuzje Tomasza Bandrowskiego, Dmitrije Injaca, Kamila Drygasa i brak ze względów proceduralnych Rafała Murawskiego spowodowały, że środek pomocy musiał zostać zestawiony eksperymentalnie. Znalazło to odbicie w grze poznaniaków - częściej niż zwykle obserwowaliśmy długie podania do przodu zamiast spokojnego rozgrywania piłki. Niewielkie zagrożenie stwarzali skrzydłowi - Bartosz Ślusarski i Jakub Wilk nie sprostali wyzwaniu i można się zastanawiać, szczególnie w przypadku tego pierwszego, czy to aby na pewno odpowiedni zawodnik na grę na skrzydle przeciw silnemu, europejskiemu rywalowi. Na szczęście w porę zareagował Bakero wprowadzając w ich miejsce Mateusza Możdzenia i Jacka Kiełba.

Decydująca dla meczu była siedemdziesiąta druga minuta. Rozgrywanie piłki przez graczy Sportingu skończyło się głupią stratą, klasowym prostopadłym podaniem popisał się Siergiej Kriwiec i w konsekwencji w znakomitej sytuacji sam na sam znalazł się Artjoms Rudnevs. Reprezentantowi Łotwy nie zabrakło zimnej krwi i ze spokojem zdobył swoją piątą bramkę w tej edycji Ligi Europejskiej! Od tego momentu Kolejorz zaimponował dojrzałą grą na niewiele pozwalając rywalowi. 

Pierwsza od dwudziestu lat wygrana polskiej drużyny w europejskich pucharach wiosną stała się faktem. Na pierwszy awans musimy jeszcze poczekać. 1:0 w pierwszym meczu to w kontekście rewanżu bardzo dobry wynik, ale nie przesądzający jeszcze niczego. Faktem jest, że Lech Poznań to na dzień dzisiejszy na tyle ograny w Europie zespół, że gorące głowy piłkarzy Kolejorza w Bradze raczej nam nie grożą. Dość powiedzieć, że mecz w Portugalii będzie dla zespołu z Bułgarskiej już trzydziestym (!) w europejskich pucharach w ciągu ostatnich trzech sezonów. Panowie, powodzenia!

sobota, 12 lutego 2011

Polskie zespoły wiosną w Europie

Już w najbliższy czwartek pierwszy oficjalny mecz polskiej drużyny w roku 2011. Rozgrywki rozpocznie Lech Poznań, który przed własną publicznością podejmie portugalski Sporting Braga w ramach rozgrywek Ligi Europejskiej. Polski zespół w rozgrywkach europejskich wiosną? Wciąż jeszcze uchodzi to za wybryk natury. Przypomnijmy sobie ostatnie starty polskich zespołów, które potrafiły przebrnąć przez jesienną fazę kontynentalnej rywalizacji.



Prawdziwą posuchą pod tym względem była druga połowa lat 90. Fatalną passę przerwała Wisła Kraków w pamiętnym sezonie 2002/2003 - zwycięstwa nad Parmą i Schalke odbiły się nie tylko w naszym kraju szerokim echem. Rok później do wiosny dotrwała Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski eliminując po drodze m.on. Herthę Berlin oraz Manchester City. Kolejny wiosenny mecz pucharowy to już... Lech Poznań i jego mecze przeciw włoskiemu Udinese w 1/16 Pucharu UEFA dwa sezony temu. Co łączy wszystkie te starty? Niestety, porażki polskich klubów. Na zwycięski dwumecz wiosną czekamy już od... 1991 roku, gdy Legia Warszawa wyeliminowała Sampdorię Genua. 20 lat! Czy Kolejorz przerwie niekorzystną passę?

Wykaz wiosennych gier polskich drużyn w europejskich pucharach w XXI wieku

1/8 finału Pucharu UEFA 2002/2003

Lazio Rzym - Wisła Kraków 3:3
Wisła Kraków - Lazio Rzym 1:2

1/16 finału Pucharu UEFA 2003/2004

Dyskobolia Grodzisk Wlkp - Bordeaux 0:1
Bordeaux - Dyskobolia Grodzisk Wlkp 4:1

1/16 finału Pucharu UEFA 2009/2009

Lech Poznań - Udinese 2:2
Udinese - Lech Poznań 2:1

piątek, 11 lutego 2011

RAPORT! Ligowi kadrowicze (8)

Na przestrzeni minionego tygodnia reprezentacja Polski rozegrała dwa mecze towarzyskie. W niedzielę po raz kolejny oglądać mogliśmy zespół złożony w całości z graczy występujących w polskiej ekstraklasie, w środę drużyna narodowa wystąpiła już w pełnym zestawieniu. Środa była oficjalnym terminem, w którym odbył się również szereg innych spotkań towarzyskich w Europie. Raport uzupełnia podsumowanie udanego występu Osmana Chaveza na Mistrzostwach Ameryki Środkowej.

POLSKA - MOŁDAWIA 1:0 

Grzegorz Sandomierski (Jagiellonia Białystok) - 90 minut
Marcin Kikut (Lech Poznań) - 90 minut
Piotr Celeban (Śląsk Wrocław) - 90 minut
Grzegorz Wojtkowiak (Lech Poznań) - 90 minut
Hubert Wołąkiewicz (Lech Poznań) - 90 minut
Szymon Pawłowski (Zagłębie Lubin) - 90 minut
Janusz Gol (GKS Bełchatów) - 90 minut
Ariel Borysiuk (Legia Warszawa) - do 78 minuty
Dawid Plizga (Zagłębie Lubin) - 90 minut i gol
Michał Kucharczyk (Legia Warszawa) - do 45 minuty
Dawid Nowak (GKS Bełchatów) - 90 minut
Cezary Wilk (Wisła Kraków) - od 78 minuty
Jakub Rzeźniczak (Legia Warszawa) - od 46 minuty

Alexandru Suvorov (Craocovia) - do 63 minuty

POLSKA - NORWEGIA 1:0

Rafał Murawski (Lech Poznań) - do 89 minuty
Janusz Gol (GKS Bełchatów) - od 90 minuty

MOŁDAWIA - ANDORA 2:1

Alexandru Suvorov (Cracovia) - do 54 minuty

BIAŁORUŚ - KAZACHSTAN 1:1 

Siergiej Kriwiec (Lech Poznań) - od 46 minuty

ŁOTWA - BOLIWIA 2:1

Artjoms Rudnevs (Lech Poznań) - do 78 minuty

IZRAEL - SERBIA 0:2
Dmitrije Injac (Lech Poznań) - od 46 minuty

BUŁGARIA - ESTONIA 2:2

Cwetan Genkow (Wisła Kraków) - od 86 minuty

Sander Puri
(Wisła Kraków) - od 38 minuty

ALBANIA - SŁOWENIA 1:2

Andraż Kirm (Wisła Kraków) - do 87 minuty

BELGIA - FINLANDIA 1:1
Riku Riski (Widzew Łódź) - od 56 minuty

Występy Osmana Chaveza na Mistrzostwach Ameryki Środkowej

Ze względu na trudny dostęp do informacji dane dotyczące fazy grupowej mogą być niepełne. Możliwa późniejsza aktualizacja danych.

Faza grupowa

HONDURAS - GWATEMALA 3:1 

Osman Chavez (Wisła Kraków) - od 58 minuty

1/2 finału

HONDURAS - SALWADOR 2:0

Osman Chavez (Wisła Kraków) - 90 minut

Finał

HONDURAS - KOSTARYKA 2:1

Osman Chavez (Wisła Kraków) - 90 minut

środa, 2 lutego 2011

Transferowy styczeń

31 stycznia zamknął zimowe okno transferowe w większości lig europejskich. Dla polskich ligowców, którzy wciąż znajdują się w kadrach ekstraklasowych klubów oznacza to tyle, że ich droga na zachód Europy wydłużyła się przynajmniej do lata. Polskie okno transferowe jest nadal otwarte i nie można wykluczyć, że będziemy jeszcze świadkami interesujących ruchów kadrowych. Tymczasem - podsumujmy transferowy styczeń.

Na pierwszy plan zdecydowanie rzuca się powrót na polskie boiska Rafała Murawskiego. Temat powrotu do Lecha Poznań pojawił się równie nagle, jak latem 2009 roku pojawił się temat jego sprzedaży do Rubina Kazań. Saga pod tytułem "Powrót Murawskiego do Poznania" trwała kilka tygodnia, ale znalazła szczęśliwy finał. Kwota miliona euro jaką Kolejorz przelał Rosjanom ma ostatecznie dowodzić, że gdy pojawia się prawdziwa okazja zarząd klubu jest zdecydowany sięgnąć głębiej do kieszeni. Zespół Mistrza Polski tej zimy wzmocnił również Bartosz Ślusarski, Hubert Wołąkiewicz, serbski napastnik Vojo Ubiparip oraz wracający z wypożyczenia Tomasz Mikołajczak. Po stronie strat jedynie Sławomir Peszko, którego ze względu na niekorzystny dla klubu zapis w kontrakcie zatrzymać było nie sposób. Tej wiosny Jose Maria Bakero będzie dysponował naprawdę szeroką kadrą, która ma pomóc w skutecznej grze na wszystkich frontach. Brak awansu do europejskich pucharów byłby dla poznaniaków katastrofą.

Zbroją się także pod Wawelem. Wisła Kraków najpierw pozbyła się kolejnych podstawowych piłkarzy, następnie udowodniła, że ma na ich miejsce godnych następców. Maor Melikson, Cwetan Genkow, Michaił Siwakow i Kew Jaliens to kwartet, który musi budzić uznanie w skali polskiej ekstraklasy. Każdy z nich może się pochwalić rzadko spotykanym w polskiej ekstraklasie cv, pytanie tyko jak odnajdą się w Wiśle, która wciąż jest w trakcie przebudowy? Można zaryzykować stwierdzenie, że każdy z nich ma potencjał by stać się ligową gwiazdą pierwszego formatu. Pamiętajmy jednak, że mierząc wysoko boleśniej się upada. Robert Maaskant zapewnia, że już wiosną kibice zobaczą nową, silną Wisłę. Nie ulega wątpliwości, że ma do dyspozycji grupę nieprzeciętnych indywidualności. Czy zbuduje z nich równie nieprzeciętny zespół?

Znacznie spokojniej niż w Poznaniu i Krakowie minął styczeń w stolicy. Legia Warszawa straciła Macieja Iwańskiego, transferów do klubu póki co nie odnotowano. Wskazywać to może, że przy Łazienkowskiej stawiają na zgrywanie budowanej od lata drużyny. Jeśli ktoś jeszcze do Legii dołączy to najpewniej będzie to napastnik. Lokalny rywal Legii, Polonia Warszawa wzmocniła defensywę polskim duetem - z Chorzowa przyszedł Maciej Sadlok, a wypożyczony z włoskiego Empoli został Adam Kokoszka.

Ominąć w tej wyliczance nie wolno rewelacyjnego lidera z Białegostoku. Jagiellonię opuścił przebojowy Kamil Grosicki, a na najbardziej wartościowe wzmocnienie wyrasta zakontraktowanie powracającego z ligi rosyjskiej Bartłomieja Grzelaka. Ten napastnik ma wszelkie dane ku temu, by właśnie w drużynie Michała Probierza się odrodzić. Jeśli tylko omijać go będą kontuzje...

Mocne tąpnięcie w Cracovii. Profesor Filipak zapowiedział rewolucję kadrową, która jednak póki co ograniczyła się do pozbycia się zawodników uchodzących do tej pory za filary Pasów. Marcin Cabaj, Dariusz Pawlusiński, Bartosz Ślusarski, Radosław Matusiak - tych panów przy Kałuży już nie zobaczymy. Po stronie zysków najjaśniejszym punktem wydaje się być niechciany w Legii Piotr Giza. To chyba nie jest ten hit, który tak dumnie zapowiadał prezes?

Do polskiej ekstraklasy trafił też niezwykle ciekawie zapowiadający się napastnik z Łotwy - Dennis Rakels. Ten 18 latek w ubiegłym sezonie został królem strzelców łotewskiej ekstraklasy zdobywając 18 goli w barwach Metalurga Liepaja. Rakels zdążył już zadebiutować w reprezentacji Łotwy. W Lubinie liczą, że młody napastnik wypełni w końcu lukę Micanskim. Z pewnością warto przyglądać się dalszej karierze tego nastolatka.