Gdy rozlosowano grupy Ligi Europejskiej za wariata można byłoby uznać za wariata tego, kto powiedziałby, że Mistrz Polski wywalczy sobie awans już po piątej kolejce. Mało, z uśmiechem politowania spoglądano na tego, kto wierzyłby w awans w ogóle. Lech Poznań był na zakręcie, z którego prawdę mówiąc jeszcze nie wyszedł co pokazuje ligowa tabela. Juventus Turyn, Manchester City, Salzburg mieli skutecznie europejskie aspiracje wybić poznaniakom z głowy. Nic z tego. To piłkarze Kolejorza postarali się, by nazwę Lech Poznań fani wyżej wymienionych drużyn zapamiętali na długo!
Po sensacyjnym remisie w Turynie oraz zwycięstwach przed własną publicznością nad Salzburgiem i Manchesterem City przed Lechem Poznań otworzyła się ogromna szansa - wszystko wskazywało na to, że awans do dalszej fazy rozgrywek zapewni nawet remis z Juventusem, byle niższy niż 3:3.
Lech tego dnia nie miał jednak zamiaru grać na remis, walczył o pełną pulę wiedząc zapewne jak może skończyć się kunktatorstwo. Wynik spotkania otworzył, a jakże Artjoms Rudnevs! To nazwisko zostanie w pamięci bramkarza Juve na pewno - w obu spotkaniach poznaniaków ze Starą Damą to właśnie Łotysz strzelił wszystkie cztery gole dla Lecha! Od tego momentu poznaniacy grali z dużo większym spokojem, choć oddać trzeba Juventusowi, że potrafił sobie stworzyć świetne okazje do zmiany rezultatu - Mistrzowi Polski tego dnia wyraźnie sprzyjało szczęście, tak przecież potrzebne w podobnych okolicznościach. Wynik do przerwy nie uległ już zmianie, a to co mogliśmy zaobserwować w drugiej połowie z piłką nożną wspólnego miało mało i z każdą kolejną minutą coraz mniej.
To trzaskającego mrozu dołączył coraz obficiej padający śnieg. Piłkarze i sztab włoskiego klubu domagali się od sędziego przerwania spotkania, ale prowadzący to spotkanie Hiszpan Fernando Teixeira Vitienes uparcie potwierdzał, że warunki pozwalają na granie w piłkę. Linie w ekspresowym tempie oznaczono kolorem różowym, piłkę wymieniono na pomarańczową i spotkanie toczyło się dalej. Toczyło się to właściwe słowo - w takich okolicznościach przyrody szalenie trudno o efektowną, techniczną grę. Determinacja i wola walki poznaniaków skutecznie powstrzymywała napór Juventusu. Do czasu. W osiemdziesiątej czwartej minucie wyrównał Vincenzo Iaquinta i jasne stało się, że emocje jeszcze się nie skończyły. Istotnie, pod poznańską bramką zakotłowało się jeszcze w dziewięćdziesiątej minucie gry, ale na posterunku był Krzysztof Kotorowski. 1:1, co przy równoległym zwycięstwie Manchesteru City nad Salzburgiem dało Lechowi Poznań awans do 1/16 finału Ligi Europejskiej!
Takie wyniki jak 3:3 i 1:1 z Juventusem, zwycięstwo nad Mistrzem Austrii, wreszcie pokonanie Manchesteru City to wydarzenia niewątpliwie historyczne, które na trwałe zapiszą się w pamięci wielkopolskich kibiców. Warunki, w jakich przyszło walczyć o ten awans z Juventusem dodają całej historii jeszcze większej wyjątkowości. Co dalej? Pozostał jeszcze mecz o pietruszkę w Salzburgu i oczekiwanie na losowanie. Warto zauważyć, że dzięki tak dobrym wynikom Kolejorz wydatnie poprawił swój klubowy współczynnik w rankingu UEFA i na tle pozostałych polskich zespołów wygląda niczym gigant. By korzystać z przywilejów tej sytuacji, a więc rozstawień w kolejnych rundach, trzeba jednak dostać się na europejskie salony również i w przyszłym sezonie. Panowie, nie spieprzcie tego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz