Cytat tygodnia

CYTAT TYGODNIA:
To dla nas zimny prysznic, ale może lepiej przegrać raz 0:5 niż pięć razy po 0:1.
Marek Saganowski, napastnik ŁKS Łódź po meczu ŁKS - Lech (0:5)

poniedziałek, 4 października 2010

Zmierzch faworytów?

Lech Poznań, Legia Warszawa, Wisła Kraków, Polonia Warszawa. Jednym tchem wymieniani jako faworyci do tytułu mistrzowskiego. W minionej kolejce żaden z tych zespołów nie potrafił odnieść zwycięstwa. Co gorsza, dla Legia przegrała już piąty mecz w tym sezonie, Lech trzeci. Polonia po wygranych trzech pierwszych meczach w kolejnych nie potrafiła zwyciężyć ani razu, Wisła ostatni mecz wygrała cztery kolejki temu. Ligowa czołówka? Jagiellonia Białystok, Korona Kielce, GKS Bełchatów! Liga stanęła na głowie?

Cała czwórka to najbogatsze zespoły polskiej ekstraklasy. W letniej przerwie między rozgrywkami szczególnie warszawskie kluby odważnie wydawały miliony złotych na nowych piłkarzy. Efekt jest daleki od oczekiwanego, choć na ostateczne oceny czas przyjdzie oczywiście dopiero w maju. Nic jeszcze nie stoi na przeszkodzie, by walka o tytuł rozstrzygnęła się między wyżej wspomnianą czwórką. Ale jedenaście punktów straty Mistrza Polski do lidera ekstraklasy musi przynajmniej niepokoić.

Wydaje się, że problem każdej z drużyn jest inny. Trudno uważać, że Lech Poznań nie ma potencjału na walkę o tytuł mistrzowski. Oczywiście ma, co udowodnił poprzedni sezon i co potwierdza tegoroczny start w europejskich pucharach. Zastępujący zawieszonego na dwa mecze Zielińskiego trener Kuźma po przegranym meczu w Bełchatowie nie bał się powiedzieć, że drużynie w drugiej połowie brakowało sił. Faktycznie, o ile przed przerwą lechici byli stroną przeważającą o tyle w drugiej połowie wynik 1:0 dla gospodarzy był najniższym wymiarem kary. Dlaczego tak się dzieje? Swoją teorię na ten temat mają kibice z Poznania, którzy po niedzielnym meczu głośno dali wyraz przypuszczeniu, że piłkarze angażują się w europejskie puchary w znacznie większym stopniu niż w rozgrywki ligowe. Lech wciąż pozostaje drużyną, która jest w stanie pokonać w ekstraklasie każdego i wszędzie. Tyle, że potrzebuje do tego pełnej determinacji i sił w nogach. Jedenaście punktów straty do Jagiellonii to dużo, nawet biorąc pod uwagę zaległy mecz z Polonią. Oby w momencie, gdy Kolejorz się przebudzi nie było już za późno.

W drużynach Polonii i Wisły szybko zdecydowano się na zmianę szkoleniowców. Kasperczak wyleciał z Białej Gwiazdy jeszcze przed startem ligi, po klęsce z Karabachem. Bakero opuszczał Czarne Koszule po pierwszej porażce drużyny w sezonie, mając na koncie dziewięć punktów w czterech meczach. Właściciele zatrudnili nowych trenerów, ale póki co efekty ich działań nie rzucają na kolana. Polonia od czasu odejścia Hiszpana nie zdołała wygrać meczu w lidze, a Wisła pod wodzą Maaskanta zwyciężyła tylko raz. Warto jednak zwrócić uwagę, że obu trenerów dzielą cele, które przed nimi stoją. Prezes Wojciechowski oczekuje sukcesów Polonii tu i teraz, a  przed holenderskim trenerem Wisły stoi wyzwanie bardziej długoterminowe. Na sukces w postaci awansu do Ligi Mistrzów właściciel klubu jest w stanie czekać dwa lata. Wydaje się to rozsądne, zwłaszcza mając na uwadze, że defensywa Wisły latem została praktycznie w całości wyprzedana. 

Najtrudniejsza jest sytuacja w Legii, gdzie latem postawiono na całkowitą przebudowę drużyny, która kompletnie zawiodła w zeszłym sezonie. Zainwestowano dziesięć milionów złotych na nowych piłkarzy, zatrudniono młodego i zdolnego trenera, który już ma na koncie spore sukcesy, a efekt jest taki, że w pierwszych ośmiu meczach Legia aż pięć razy schodziła z boiska pokonana. Coraz częściej podważa się sens sprowadzenia do Warszawy Antolovicia, Kneżevicia czy Cabrala. Celem Legii Warszawa co roku jest mistrzostwo Polski, tak jest i w tym sezonie. W tej chwili wygląda jednak na to, że tak jak drużyny nie było w zeszłym sezonie, tak nie uda się jej skleić w najbliższym czasie. Euforię po zwycięstwie nad Lechem zgasiła Lechia Gdańsk wywożąc z Warszawy wygraną 3:0.

Ostatni równie nietypowy sezon to rozgrywki 2006/2007. Świetnie wystartował wówczas GKS Bełchatów, eksperci co kolejkę stawiali, że ich seria skończy się właśnie w tej chwili, a tymczasem bełchatowianie do końca sezonu bili się o tytuł z... Zagłębiem Lubin. Czy w tym sezonie czeka nas powtórka z rozrywki? Przedsezonowi faworyci gdzieś w środku stawki, a walka o mistrzostwo między dajmy na to Jagiellonią a Koroną? Pewne jest to, że w tym sezonie poziom jest równy jak w żadnym innym. Nie ma już wyniku, który byłby uznany za sensacyjny. Skazywana przed sezonem na spadek Polonia Bytom wywozi remis z Konwiktorskiej, Lechia Gdańsk pakuje trzy bramki przy Łazienkowskiej. Zniknął niepotrzebny strach i respekt przed rywalem, który straszy najczęściej tylko nazwą. To sprawia, że ósma kolejka może wcale nie być wyjątkiem. A to z kolei szansa dla fanów zakładów bukmacherskich. Gdyby ktoś w piątek postawił 10 zł na remisy Wisły i Polonii oraz porażki Legii i Lecha w niedzielny wieczór odbierałby 1378 zł i 26 groszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz