Cytat tygodnia

CYTAT TYGODNIA:
To dla nas zimny prysznic, ale może lepiej przegrać raz 0:5 niż pięć razy po 0:1.
Marek Saganowski, napastnik ŁKS Łódź po meczu ŁKS - Lech (0:5)

środa, 29 września 2010

Puchar Mistrzów w Polsce!

Wczoraj we Wrocławiu, dziś w Krakowie, jutro w Poznaniu i wreszcie od piątku w Warszawie. Ostatni mecz Ligi Mistrzów w kraju między Odrą a Bugiem odbył się już całe czternaście lat temu, ale nie znaczy to, że piłkarska Europa na dobre zapomniała o istnieniu polskiej ekstraklasy. Nie przyszedł Mahomet do góry, przyszła góra do Mahometa. Od wczoraj do piątku tournee po naszym kraju odbywa obiekt pożądania całej europejskiej piłki klubowej - Puchar Ligi Mistrzów.  


Na przestrzeni tych kilkunastu lat przyzwyczailiśmy już się do braku mistrza Polski w tych elitarnych rozgrywkach. Czasem na drodze stawały takie potęgi jak Manchester United czy Real Madryt, czasem zespoły które wydawały się być w zasięgu jak Anderlecht Bruksela czy Sparta Praga, choć zdarzyło się, że wystarczyła i Levadia Tallin. Swoich sił próbowały takie zespoły jak ŁKS Łódź, Widzew Łódź, Polonia Warszawa, Wisła Kraków, Legia Warszawa, Zagłębie Lubin i Lech Poznań. Skutek zawsze ten sam - brak awansu. Szczególnie duże szanse na awans do Champions League są od dwóch sezonów, gdy nowy regulamin rozgrywek pozwala uniknąć rywalizacji z drużynami z najsilniejszych lig europejskich. W ostatnich latach do Ligi Mistrzów potrafiły awansować zespoły z Białorusi, Węgier, Słowacji czy Bułgarii. Największą białą plamą na mapie piłkarskiej Europy pozostaje Polska. Spore nadzieje wiązano ze zdobyciem mistrzowskiego tytułu przez Lecha Poznań. Panowała opinia, że ten klub daje największe gwarancje odpowiedniego skonsumowania sukcesu, ale skończyło się podobnie jak w przypadku innych mistrzów z poprzednich lat.

Obecność Pucharu Europy w Poznaniu akurat w czwartek jest swego rodzaju wyrzutem sumienia wobec Kolejorza. Tego samego dnia wieczorem Lech będzie podejmował na własnym stadionie austriacki FC Salzburg w ramach rozgrywek Ligi Europejskiej. Stadion zapełni się do ostatniego miejsca, zyski z tytułu sprzedaży wejściówek sięgnęły dwóch i pół miliona złotych, będzie pachniało Europą, ale... Gdzieś tam w głębi kibica pozostanie żal po tym, jak łatwo Mistrz Polski dał się ograć zupełnie przeciętnemu Mistrzowi Czech. Kolejorz zbiera kolejne bezcenne doświadczenia na arenie międzynarodowej, które w zamyśle mają zaprocentować wreszcie upragnionym awansem do Ligi Mistrzów. Bo to właśnie Chamions League jest najlepszą drogą na czołówki sportowych gazet całego kontynentu, to na niej zarabia się największe pieniądze, to ona kreuje gwiazdy największego formatu.

W czwartek przed Lechem Poznań niełatwe zadanie. Zespół skazywany na pożarcie w tej grupie po remisie w Turynie wyrósł na faworyta meczu z Salzburgiem. Austriacki rywal gra w tym sezonie poniżej oczekiwań, ale to samo można przecież powiedzieć o poznańskiej jedenastce. Oczekujemy meczu pełnego emocji, do których w swoich europejskich występach lechici nas już przyzwyczaili. I najlepiej zwycięskiego, tak by zdobywać kolejne pokłady pewności siebie oraz punkty do klubowego rankingu UEFA. Wszystko po to, by w przyszłości atrybuty elitarnej Ligi Mistrzów były na wyciągnięcie ręki, a nie tylko za muzealną szybą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz