Cytat tygodnia

CYTAT TYGODNIA:
To dla nas zimny prysznic, ale może lepiej przegrać raz 0:5 niż pięć razy po 0:1.
Marek Saganowski, napastnik ŁKS Łódź po meczu ŁKS - Lech (0:5)

wtorek, 17 sierpnia 2010

Cracovia - pozorna czerwona latarnia

Rafał Ulatowski po meczu z Legią Warszawa: "Tego pana z gwizdkiem zapraszam po meczu do autokaru i niech jedzie z nami do Krakowa i niech posłucha, co mają do powiedzenia piłkarze, trenerzy i kibice. Nie wygraliśmy z własnej winy, ale przegraliśmy w skandaliczny sposób." Trener miał prawo być rozgoryczony po stracie bramki w 94 minucie meczu, na dodatek w tak niecodziennych okolicznościach.
Na początek fragment "Przepisów gry w piłkę nożną": rzut wolny pośredni zostaje odgwizdany jeśli bramkarz przez czas dłuższy niż sześć sekund kontroluje (trzyma) piłkę w rękach i nie pozbywa się jej. Tak, sędzia Daniel Stefański miał prawo zagwizdać ten rzut wolny. Wymagajmy jednak konsekwencji - dziennikarze obliczyli już, że podobna sytuacja miała wcześniej miejsce w tym tylko jednym meczu siedem razy. Nie tylko Cabajowi, dłużej niż sześć sekund piłkę w swych rękawicach trzymał także bramkarz Legii - np. w 84 minucie meczu. Sędzia rzut wolny odgwizdał tylko raz - w dziewięćdziesiątej czwartej minucie. Rodzi to wiele kontrowersji i wzbudza emocje. Medal ma dwie strony - gra na czas bywa plagą przy Łazienkowskiej, Reymonta czy Bułgarskiej. Sędzia z pewnością się wybroni - formalnie miał rację, przepisy stoją po jego stronie. Tyle, że ignorując podobne zagrania wcześniej sam wystawia się na publiczny pręgierz.

Cieszy, że trener Ulatowski zwraca uwagę, że brak zwycięstwa jest winą Cracovii. Nie obarcza sędziego całkowitą odpowiedzialnością za porażkę swojego klubu, ale w sposób zdecydowany sygnalizuje problem. Przegrywając w Warszawie Pasy zostały jedynym zespołem w lidze, który nie ma na koncie choćby punktu. Cracovia jest ostatnia w tabeli, choć w obu spotkaniach pokazała się co najmniej dobrze. Po obu meczach piłkarze z Kałuży mogą mieć pretensje do sędziego (ze Śląskiem sędzia nie uznał prawidłowej bramki Ślusarskiego na 3:3), ale sama gra wskazuje na to, że podopieczni Ulatowskiego powinni uniknąć ciężkiej walki o utrzymanie w lidze, co było ich udziałem w ostatnich dwóch sezonach. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że słabszą stroną Pasów jest obrona i choć formacja ofensywna sprawia bardzo korzystne wrażenie to trudno liczyć wciąż na to, że napastnicy strzelą więcej bramek niż obrońcy zawalą.

Kontrowersyjna sytuacja z doliczonego czasu gry przysłoniła nieco naprawdę dobry mecz. Szybko zdobyty gol z rzutu karnego pozwolił Cracovii grać z większym spokojem. Goście jeszcze przed przerwą powinni zdobyć przynajmniej kolejną bramkę, ale na posterunku był ten, co do którego wcześniej zgłaszano pretensje - Antolović. Spotkanie toczyło się w dobrym tempie, nie brakowało szybkich i składnych akcji z obu stron. Bramki dla Legii strzelili mocno krytykowani wiosną Komorowski i Iwański. Trzy punkty uspokoiły z pewnością Macieja Skorżę i pozwolą z większym spokojem oczekiwać weekendowego meczu ze Śląskiem Wrocław. Cracovia szansy na pierwsze ligowe punkty szukać będzie w niedzielę na stadionie mistrza Polski, ale porównując dyspozycję obu drużyn absolutnie nie jest powiedziane, że stoi na z góry straconej pozycji.

6 komentarzy:

  1. Oczywiście w świetle przepisów każde przetrzymanie piłki powyżej 6 sekund powinno być karane rzutem wolnym, jednak ja bym zwrócił uwagę na ducha gry. Otóż trudno podejrzewać, że bramkarz grałby na czas w 7., 39. albo nawet w 61. minucie. Co innego, gdy mamy doliczony czas, drużyna przyjezdna jest mimo wszystko usatysfakcjonowana wynikiem - wtedy istnieje duże prawdopodobieństwo, że golkiper świadomie przedłuża wybicie piłki w celu uszczknięcia paru sekund.
    Dlatego decyzja była jak najbardziej słuszna i nie widzę w niej nic kontrowersyjnego. Wynikało, że przetrzymał piłkę 12 sekund, a więc 2 razy za długo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadza się w takich momentach zawsze mam przed oczami sędziego Webba w pamiętnym meczu Polska -Austria gdzie podjał jak najbardziej słuszną decyzję przeciw nam. tutaj decyzja słuszna , piłka wykopnięta w trybuny razem z powrotem na boisko też to trwa 6-8 sekund i tyle w temacie.
    Gra na czas czasami tak sie kończy.! Oczywiście nie jestem kibicem Legii he he

    OdpowiedzUsuń
  3. 85 minuta tego samego meczu, piłka w rękach bramkarza Legii. Również ponad sześć sekund. Brak rzutu wolnego.

    Nawet jeśli sędzia ma chęć stosować się do przepisów według własnego uznania to niech robi to konsekwentnie.

    Zabawne, że piszę to akurat ja.
    Sam nieraz irytuję się, gdy rywale przyjeżdżają na Bułgarską leżakować, ale nic tak nie irytuje jak podwójne standardy.

    OdpowiedzUsuń
  4. No sędzia chyba nie podejrzewał bramkarza Legii o granie na czas w celu utrzymania remisu na własnym stadionie z ostatnią w tabeli Cracovią. Co innego Cabaj w 94. minucie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnia w tabeli to była w tym momencie Legia ;)

    Do czego doprowadzi sytuacja, gdy będziemy musieli polegać nie tylko na znajomości przepisów, ale i na podejrzeniach sędziego? Może liniowy będzie puszczał spalone zespołu Y bo nie będzie podejrzewał, że zespół X potrafi zastosować pułapkę ofsajdową?

    OdpowiedzUsuń
  6. Antolović nie miał zwyczajnie komu podać, cały czas się rozglądał komu by rzucić piłkę. Natomiast Cabaj złapał piłkę, przeszedł się, rozejrzał, podciągną getry, przeszedł się i dopiero kopnął.
    BTW. Cracovia pozorna czerwona latarnia? Po trzech kolejkach 0 punktów. Słabo jak na zespół z takim trenerem i z podobno dobrymi transferami.

    OdpowiedzUsuń