Cytat tygodnia

CYTAT TYGODNIA:
To dla nas zimny prysznic, ale może lepiej przegrać raz 0:5 niż pięć razy po 0:1.
Marek Saganowski, napastnik ŁKS Łódź po meczu ŁKS - Lech (0:5)

sobota, 21 sierpnia 2010

Trzy punkty zostały w Bełchatowie

Ekstraklasa to nie tylko mecze Wisły, Lecha, Legii czy Polonii. Zdecydowana większość spotkań w sezonie odbywa się nieco obok medialnego szumu i zainteresowania ogółu kibiców. Przyjrzyjmy się dziś temu jak w jednym z takich spotkań spisały się zespoły GKSu Bełchatów i Ruchu Chorzów. W dotychczasowych dwóch meczach Niebiescy zdobyli cztery punkty, a Bełchatów jedno oczko mniej,  jednak trudno było wskazać faworyta tego spotkania. Obie drużyny ukończyły zeszły sezon w ligowej czołówce, ale wobec licznych zmian kadrowych latem panowała opinia, że trudno będzie tym drużynom powtórzyć swoje osiągnięcia.

Wczesnym sobotnim popołudniem ledwie 2300 widzów pofatygowało się na stadion, by obejrzeć ten mecz. Obie jedenastki oparte zostały w zdecydowanej mierze przez zawodników krajowych, co nie w polskiej lidze nie jest ostatnio zbyt częste - w wyjściowych składach obu drużyn wyszło ledwie trzech obcokrajowców. Obserwatorzy ligowej rywalizacji z ciekawością przyglądają się pracy trenera gospodarzy, Macieja Bartoszka, który jest najmłodszym trenerem w całej ekstraklasie. 33 latek w zeszłym sezonie prowadził jeszcze drużynę Młodej Ekstraklasy bełchatowskiego klubu, a w obecnych rozgrywkach po wygaśnięciu kontraktu Rafała Ulatowskiego otrzymał swoją pierwszą poważną szansę. Trzeba przyznać, że początek sezonu w wykonaniu jego podopiecznych pozwala trenerowi ze spokojem spoglądać w przyszłość, tym bardziej, że przed startem rozgrywek nie brakowało opinii stawiających GKS wśród potencjalnych spadkowiczów. 

Od pierwszej minuty inicjatywa należała do Bełchatowa, który bez większego trudu wygrał rywalizację o środek pola, choć początkowo niewiele z tego wynikało. Pierwsza naprawdę składna akcja meczu stała się udziałem GKSu w dziewiętnastej minucie meczu i od razu przyniosła gospodarzom prowadzenie. Maciej Małkowski po ograniu Rafała Grodzickiego popędził lewym skrzydłem i dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie precyzyjną główką popisał się Marcin Żewłakow. Inna sprawa, że w polu karnym znajdowało się aż trzech obrońców Ruchu, a żaden z nich nie stał nawet w pobliżu napastnika Bełchatowa. Stracona bramka zupełnie nie podziałała na gości, którzy wciąż grali bez polotu. Apatię Ruchu w trzydziestej pierwszej minucie wykorzystał GKS - kolejne dośrodkowanie Małkowskiego i kolejny gol głową. Tym razem  do siatki Pilarza piłkę skierował najniższy na boisku, mierzący sto sześćdziesiąt osiem centymetrów Tomasz Wróbel.  Trener Waldemar Fornalik zareagował na boiskowe wydarzenia wprowadzając Arkadiusza Piecha za Michała Pulkowskiego, ale obraz gry nie uległ zmianie. Przed przerwą jedynym imponującym zrywem Ruchu był kilkudziesięciometrowy rajd Marcina Zająca, który mijając kilku rywali dotarł niemal pod pole karne gospodarzy, ale ostatecznie piłkę spod nóg szybkiego skrzydłowego wyłuskali obrońcy gospodarzy.

Po przerwie GKS liczył na kontrolowanie gry i spokojne dowiezienie korzystnego rezultatu, ale uniemożliwił to kontaktowy gol. W pięćdziesiątej drugiej minucie Sebastian Olszar głową pokonał Łukasza Sapelę i przywrócił nadzieję gości na zdobycz punktową. Od tego momentu Ruch zaczął grać znacznie odważniej niż przed przerwą - jego gra stała się wreszcie bardziej dynamiczna, choć gospodarze wcale nie oddali w całości inicjatywy rywalom. W osiemdziesiątej minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem Ruchu znalazł się Bartłomiej Bartosiak, ale górą był Pilarz. Dwie minuty później akcję przeprowadzili rezerwowi piłkarze Ruchu - Łukasz Janoszka zagrał w pole karne do debiutującego w ekstraklasie Macieja Jankowskiego, który doprowadził do wyrównania. Wydawało się, że za ciosem pójdą Niebiescy, ale to Bełchatów rzucił się do ataku. Pierwsza akcja nie przyniosła jeszcze gola, ale w osiemdziesiątej piątej minucie kolejnym świetnym podaniem popisał się Małkowski - tym razem posłał ze środka pola długą piłkę w pole karne, gdzie  celnym strzałem z pierwszej piłki w krótki róg popisał się Grzegorz Kuświk. Kolejny raz źle zachował się reprezentacyjny obrońca Maciej Sadlok, który wcześniej nie popisał się także przy pierwszej bramce dla GKS. W ostatnich minutach swoich szans na wyrównanie szukał Ruch, ale trzy punkty ostatecznie pozostały w Bełchatowie.

Przeciętna pierwsza połowa, niezła druga i bardzo emocjonujące ostatnie dziesięć minut gry. Ten mecz może nie stał na szczególnie wysokim poziomie, ale nie rozczarował kibiców, którzy zdecydowali się go obejrzeć.

Najlepszym zawodnikiem meczu był autor trzech asyst, Maciej Małkowski - bardzo aktywny na skrzydle, precyzyjnie dośrodkowujący, a po przerwie nawet szukający swojej szansy na wpisanie się na listę strzelców. Kolejny dobry występ zanotował także Marcin Żewłakow, który nie tylko po raz drugi w tym sezonie wpisał się na listę strzelców, ale i mądrze grał bez piłki. W zespole Ruchu sporo ożywienia wniósł wprowadzony na boisko jeszcze przed przerwą Piech, a uwagę z pewnością warto zwrócić również na  sprowadzonego latem z KS Piaseczno dwudziestoletniego Macieja Jankowskiego, który swój debiut w ekstraklasie uświetnił golem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz